Wojskowy Instytut Medyczny oraz Grom Group

W dniu piątego lipca br. nasza reprezentacja została zaproszona na pierwsze spotkanie dotyczące ratownictwa organizowane przez Wojskowy Instytut Medyczny oraz firmę GROM Group.

Na byłym poligonie jednostek specjalnych w Czerwonym Borze mieliśmy wraz z grupą dziennikarzy możliwość dowiedzieć się czym różni się czerwona taktyka od typowej pierwszej pomocy.

Już sam dojazd na miejsce okazał się możliwością sprawdzenia możliwości naszego ambulansu. Ponieważ przekazane współrzędne geograficzne wskazywały chyba na środek poligonu, to nasza prywatna nawigacja prowadziła nas przez lasy i pola. Dopiero butwiejący pień leżący w poprzek leśnego duktu wymusił kapitulację oraz poszukanie miejscowej ludności celem zasięgnięcia informacji.

Na miejscu czekali już na nas najlepsi z najlepszych, operatorzy GROMu oraz medycy z Zakładu Medycyny Pola Walki.

Przez następne godziny strzelamy, a następnie uczymy się opatrywać rany postrzałowe (żaden manekin nie nauczy wound packingu tak dobrze jak rana w łopatce wołowej polana barszczem), uczymy się czemu w sytuacjach pola walki nasze ABC jest zastępowane przez CBA.

Zapoznajemy się z wyposażeniem wojskowego plecaka medycznego i pierwszy raz widzimy sprzęt znany nam tylko z filmów (zestawy do wkłucia doszpikowego w kość piszczelową oraz mostek).

Wreszcie uczymy się obchodzić ze stazą taktyczną, najlepszym przyjacielem żołnierza i dziennikarza w kraju ogarniętym przez konflikt.

Na koniec zajęć dwanaście osób zostało zaproszonych do przebiegnięcia toru przeszkód istniejącego na poligonie. Bez rozgrzewki, w pełnym słońcu, po sześciu minutach (ekipa z reprezentantem FJS miała najlepszy czas ze wszystkich zespołów) biegu, skakania, czołgania się w tunelach czy pod drutami, przeciągania się po linie nad wodą, wdrapywania się na ściany z belek.. ‚postrzelono’ nas w kończynę, rzucono stazę, następnie po kontroli tętna w zabezpieczonej kończynie kazano odczołgać się z rejonu ostrzału bez użycia uszkodzonej kończyny.

Po tym wszystkim zrozumieliśmy czemu takie instytucje jak WIM stawiają na nieustający trening oraz uświadamianie ludziom (zwłaszcza żołnierzom) czemu trening zakładania stazy jest tak istotny. Podobnie jak po niedawnym maratonie, większość z nas miała kłopot z wystarczająco mocnym zaciśnięciem stazy, co na polu walki skończyło by się śmiercią.

Po przyswojeniu tych faktów została nam już tylko grochówka z kotła oraz zimny kompot.

Jedno jest pewne, zobaczyliśmy ile jesteśmy w stanie nauczyć się od ludzi, którzy działają w stresie który jest dla nas niewyobrażalny. Być może nigdy nie będziemy zmuszeni zastosować ich sposobów, ale niektóre ze sprzętów które widzieliśmy są już dostępne dla cywili i zdecydowanie znajdą miejsce w naszych apteczkach.

Zdjęcia z wydarzenia można obejrzeć w naszej galerii.